środa, 31 lipca 2013

Բջնի, czyli o ormiańskiej gościnności (ii)

Następnego dnia rano próbowaliśmy odnaleźć naszego gospodarza celem wyrażenia wdzięczności. Niestety nie udało się. Po niewielkim śniadaniu zjechaliśmy z powrotem do miejscowości Bjni. 

Znajdują się tu pozostałości fortecy rodu Pahlavuni, datowanej na IX/X wiek. Aby się do niej dostać, musieliśmy znów opuścić główną drogę. Dojechaliśmy do czyjegoś podwórka. Stefan dopytał tu o dojście do fortecy. Zaraz przydzielono nam kilkuletniego przewodnika, który poprowadził nas przez ogród, między poletkami, a następnie pod górę. Nie mówił w żadnym europejskim języku, ale doprowadził nas na miejsce, pokazał pozostałości fortecy oraz ogromny zbiornik na wodę. Wskazał nam też miejsce naszego wczorajszego noclegu. Na dół wróciliśmy inną drogą. 




Po powrocie zostaliśmy zaproszeni na kawę. W domu była babcia, która porozumiewała się z nami po rosyjsku, matka, która przyrządziła nam kawę oraz poczęstowała ciastami, oraz co najmniej trzy córki. Dom (będący jak na polskie warunki raczej w stanie surowym) stanowił też coś w rodzaju muzeum, na półkach przy ścianach znajdowały się kawałki starej ceramiki. Jak się dowiedzieliśmy, synowie starszej pani brali udział przy rekonstruowaniu fortecy. 

Po kawie zapytaliśmy o kościół. Nasz przewodnik wsiadł z nami do samochodu i wskazał drogę.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz